Wojciech Cejrowski to człowiek o poglądach które nie
mieszczą się nawet w definicji słowa radykalne. Ciężko o nich mówić rozpatrując
je pod kątem tradycyjnej dyskusji światopoglądowej, bo Cejrowski wielokrotnie
udowadniał mi że podłoża jego podejścia do ludzi i świata należy szukać raczej
na gruncie choroby psychicznej.
Zrobił karierę w mediach bo miał, jak to się mówi, „ładną
buźkę” i niewyparzony jęzor czyli dwie cechy które poprawiają statystyki
sprzedaży i oglądalności o kilkanaście procent. Popularność którą zyskał w
oczywisty sposób wykorzystuje do głoszenia swoich chorych teorii.
W niedawnym wywiadzie dla „Dziennika Bałtyckiego” zabrał
głos w sprawie gejów oraz wyznawców buddyzmu. Głos oczywiście, jak na
Cejrowskiego przystało, nadęty skrajną prawicowością, i ziejący nienawiścią do osób
inaczej żyjących i inaczej myślących.
Dodatkowo Cejrowski powołuje się na swój rzekomy katolicyzm
mający być uprawomocnieniem dla wszystkich tez które wygłasza. Rzekomy, bo
katolicyzm w wydaniu Cejrowskiemu to nie katolicyzm a katolicki fanatyzm,
będący jego zaprzeczeniem, oparty na ekstremalnym dewotyźmie uzupełnionym o
chore radykalne poglądy oraz małostkowość jednostki.
Mówiąc o gejach, Cejrowski chce konieczne podkreślić swoją
nienawiść do nich, podkreślając swoje przekonanie o ich odmienności mającej
sprawiać że stają się minorum gentium. Chce też stworzyć wrażenie że jest to
sprzeczne z naukami Chrystusa, na którego powołuje się raz po raz. W innych
swoich wywiadach jasno dawał do zrozumienia że homoseksualizm widzi już nawet
nie jako chorobę ale wręcz nawet jako przestępstwo. Widać tu wyraźne braki w literaturze
bo Biblia miała uczyć między innymi poszanowania dla drugiego człowieka, a
nawet Chrystus do roli apostołów wybierał wyłącznie mężczyzn.
Brak poszanowania wydać także w drugiej części wywiadu gdzie
Cejrowski już wprost przyznaje się do braku szacunku dla wyznawców buddyzmu,
wyzywając ich od czcicieli szatana. A religia ta ma z chrześcijaństwem wiele
wspólnego, w tym to co stanowi podstawę chrześcijaństwa – wiara w życie po
śmierci. Zaskakujące jest jak łatwo wykpić ludzi wierzących w pośmiertne
odrodzenie się człowieka pod inną postacią, a jednocześnie nie widzieć
sprzeczności w pismach mówiących że ukrzyżowany człowiek, wstał po trzech
dniach z martwych i żyje po dziś dzień.
I choć obie religie także wiele dzieli (buddyzm jest religią politeistyczną)
nie istnieje żaden powód dla którego należałoby klasyfikować jej wyznawców jako
gorszych.
Cejrowski uważa się za człowieka inteligentnego ale nie ma
mowy o żadnej inteligencji jeżeli nie potrafi się pogodzić z różnorodnością
przekonań oraz prawem do jej istnienia. Kończąc wątek buddyzmu, przypomina mi
się fragment filmu „Chłopaki nie płaczą”. W odnoszę wrażenie że w urywku
poniżej Pazura te słowa śmiało mógłby skierować do Cejrowskiego
Mówiąc krótko, Cejrowski nie jest człowiekiem z którym w
ogóle warto dyskutować, bo osoba która od razu stwierdza że zdania i tak nie
zmieni bo już w tym momencie ma monopol na rację jest równie wartościowym
partnerem do rozmowy co betonowa ściana.
W swoich skrajnie prawicowych poglądach podpiera się
wypaczonym przez polski Kościół pojęciem katolicyzmu. W ogóle podpieranie się
autorytetem samego Kościoła to cecha wielu prawicowych oszołomów, choć Stefan
Kisielewski już przed laty wyjaśniał dlaczego nauka Kościoła w Polsce jest zdecydowanie
bardziej lewicowa niż prawicowa. Natomiast poglądom Cejrowskiego zdecydowanie
bliżej do tez Friedrich’a Nietzsche’go niż do treści zapisanych w Biblii. Jego
brak wiedzy w pewnych zakresach jest niebezpieczny, a istnieje mnóstwo książek
o holokauście więc nie ma problemu dowiedzieć się do czego doprowadzić mogą poglądy
oparte na założeniu wyższości jednych nad drugimi.
Cejrowski oczywiście tego nie dostrzega. Woli naobrażać właścicieli
dużych stacji telewizyjnych bo te coraz mniej pozwalają mu pajacować na wizji. Tolerancji
nie ma, bo w nabitej chorym poczuciem lepszości głowie zwyczajne nie starczyło
już na nią miejsca.