Dlaczego Duda przegrał wczorajszą debatę?
Po pierwsze dlatego, że nie został uświadomiony przez swoich
speców, że idzie na debatę prezydencką a nie na casting do teledysku Eminema z
D12. Sam też tego nie wiedział, więc przez cały czas wymachiwał łapami, jakby
mieszał bigos w garnku. Gościu ewidentnie albo cierpi na ADHD, albo ma takiego
stresa że musi odreagować. I weź tu uwierz że z problemami państwa może
skutecznie walczyć człowiek który nie potrafi zapanować nawet nad sobą.
Po drugie, ilekroć Duda usiłował przedstawić swój przekaz do
wyborców, patrząc bezpośrednio w kamerę, to non stop trzymał głowę przechyloną
w prawo. Nasunęły mi się jednoznaczne skojarzenia z sąsiadką z bloku obok i to
nie dlatego, że cierpi na głowoskos. Po prostu, ilekroć idę rano do pracy, to
jej pies patrzy na mnie dokładnie w taki sam sposób.
Pieskich skojarzeń ciąg dalszy, bo ten sam pies nakłaniając
właścicielkę do zabawy przynosi jej w zębach patyk. Duda patyka nie przyniósł
ale przyniósł chorągiewkę żeby prezydent mógł w każdej chwili zerknąć i sobie
przypomnieć z jakiej wywodzi się partii. Nie spodziewałem się po Dudzie i jego
sztabie jakiś inteligentnych zagrań, ale tak tania i żałosna zagrywka zakrawa
na śmieszność. Co gorsza nie została dokończona, bo zaraz po ustawieniu
chorągiewki na stoliku prezydenta Duda powinien siebie również ustawić
odpowiednio w szeregu – na przykład wyjąć bloczek karteczek samoprzylepnych i
przykleić se na czoło ‘skończony cymbał’.
Temat psich zwyczajów wyczerpuje każda kolejna wypowedź
Dudy, gdzie szczekanie szło w parze ze wspomnianym wymachiwaniem łapami. No bo
nie znajduje innego określenia na bełkot w tempie 3 słów na sekundę, wypowiadanych
przez 1,5 minuty na jednym wdechu i do tego bez stosowania jakichkolwiek
ogólnie przyjętych znaków przestankowych.
Kontynuując temat postawy podczas debaty należy zauważyć
również doskonale przyległe do tułowia ramiona. Bo choć Duda 1,5 mieszał bigos,
to czynił to wyłącznie częścią ręki od łokcia do jej zakończenia dłonią. Górna
część była cały czas idealnie przyległa do korpusu, zupełnie jakby ktoś w
marynarce przyszył rękawy do reszty.
Mając na uwadze powyższe Duda musiał się nieźle spocić w
trakcie debaty. Głównie przez nerwy jakie go cały czas trzymały. Cholerni
dziennikarze z TVN przygotowali trudne pytania i stres gotowy – jak na
egzaminie. Duda może i dałby sobie z tym radę, gdyby dla dobra własnej sprawy
nie musiał kłamać. Człowiek, który jest pewny tego co mówi i zgadza się z
własnymi tezami nie denerwuje się, bo znajduje oparcie we własnych poglądach –
tak jak to robił przez cały czas Komorowski.
A wspomniane już trudne pytania z pewnością były tak
dobrane, by pokazać Dudę w niekorzystnym świetle. Ten jednak znalazł na to
sposób i postanowił, że będzie udzielał odpowiedzi totalnie od czapy i
niezwiązanej z tym o co pytali. Nie odpowiedział konkretnie na żadne z zadanych
pytań, a gdy Olejnikowa zapytała o in vitro aby nie musieć wybierać którą
wersję przedstawić, Duda postanowił pochwalić się że ma jakąś kartkę od rektora
UJ.
Ze względu na poprzedni akapit, próba odniesienia się do
merytoryki w przypadku Dudu zaczyna się tak szybko jak się kończy a pisemne
podsumowanie to tabula rasa. Co innego postawa, o której można napisać jeszcze
wiele więcej niż miało to miejsce w tym artykule – postawa i zachowanie, które
idealnie pasuje do opisywanego często w internecie pod hasłem „po czym poznać
kłamcę”
Ponieważ Duda nawet w podsumowaniu nie potrafił się odnieść
do całości, postanowiłem sam przygotować krótkie podsumowanie w jaki sposób ja
postrzegam jego wczorajsze wystąpienie:
utwory:
Eminem & D12 - "Fight music"
El mudo - "Chacarron macarron"
montaż własny