Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

piątek, 22 maja 2015

Geneza porażki


Dlaczego Duda przegrał wczorajszą debatę?

Po pierwsze dlatego, że nie został uświadomiony przez swoich speców, że idzie na debatę prezydencką a nie na casting do teledysku Eminema z D12. Sam też tego nie wiedział, więc przez cały czas wymachiwał łapami, jakby mieszał bigos w garnku. Gościu ewidentnie albo cierpi na ADHD, albo ma takiego stresa że musi odreagować. I weź tu uwierz że z problemami państwa może skutecznie walczyć człowiek który nie potrafi zapanować nawet nad sobą.

Po drugie, ilekroć Duda usiłował przedstawić swój przekaz do wyborców, patrząc bezpośrednio w kamerę, to non stop trzymał głowę przechyloną w prawo. Nasunęły mi się jednoznaczne skojarzenia z sąsiadką z bloku obok i to nie dlatego, że cierpi na głowoskos. Po prostu, ilekroć idę rano do pracy, to jej pies patrzy na mnie dokładnie w taki sam sposób.

Pieskich skojarzeń ciąg dalszy, bo ten sam pies nakłaniając właścicielkę do zabawy przynosi jej w zębach patyk. Duda patyka nie przyniósł ale przyniósł chorągiewkę żeby prezydent mógł w każdej chwili zerknąć i sobie przypomnieć z jakiej wywodzi się partii. Nie spodziewałem się po Dudzie i jego sztabie jakiś inteligentnych zagrań, ale tak tania i żałosna zagrywka zakrawa na śmieszność. Co gorsza nie została dokończona, bo zaraz po ustawieniu chorągiewki na stoliku prezydenta Duda powinien siebie również ustawić odpowiednio w szeregu – na przykład wyjąć bloczek karteczek samoprzylepnych i przykleić se na czoło ‘skończony cymbał’.

Temat psich zwyczajów wyczerpuje każda kolejna wypowedź Dudy, gdzie szczekanie szło w parze ze wspomnianym wymachiwaniem łapami. No bo nie znajduje innego określenia na bełkot w tempie 3 słów na sekundę, wypowiadanych przez 1,5 minuty na jednym wdechu i do tego bez stosowania jakichkolwiek ogólnie przyjętych znaków przestankowych.

Kontynuując temat postawy podczas debaty należy zauważyć również doskonale przyległe do tułowia ramiona. Bo choć Duda 1,5 mieszał bigos, to czynił to wyłącznie częścią ręki od łokcia do jej zakończenia dłonią. Górna część była cały czas idealnie przyległa do korpusu, zupełnie jakby ktoś w marynarce przyszył rękawy do reszty.

Mając na uwadze powyższe Duda musiał się nieźle spocić w trakcie debaty. Głównie przez nerwy jakie go cały czas trzymały. Cholerni dziennikarze z TVN przygotowali trudne pytania i stres gotowy – jak na egzaminie. Duda może i dałby sobie z tym radę, gdyby dla dobra własnej sprawy nie musiał kłamać. Człowiek, który jest pewny tego co mówi i zgadza się z własnymi tezami nie denerwuje się, bo znajduje oparcie we własnych poglądach – tak jak to robił przez cały czas Komorowski.

A wspomniane już trudne pytania z pewnością były tak dobrane, by pokazać Dudę w niekorzystnym świetle. Ten jednak znalazł na to sposób i postanowił, że będzie udzielał odpowiedzi totalnie od czapy i niezwiązanej z tym o co pytali. Nie odpowiedział konkretnie na żadne z zadanych pytań, a gdy Olejnikowa zapytała o in vitro aby nie musieć wybierać którą wersję przedstawić, Duda postanowił pochwalić się że ma jakąś kartkę od rektora UJ.

Ze względu na poprzedni akapit, próba odniesienia się do merytoryki w przypadku Dudu zaczyna się tak szybko jak się kończy a pisemne podsumowanie to tabula rasa. Co innego postawa, o której można napisać jeszcze wiele więcej niż miało to miejsce w tym artykule – postawa i zachowanie, które idealnie pasuje do opisywanego często w internecie pod hasłem „po czym poznać kłamcę”

Ponieważ Duda nawet w podsumowaniu nie potrafił się odnieść do całości, postanowiłem sam przygotować krótkie podsumowanie w jaki sposób ja postrzegam jego wczorajsze wystąpienie:


---------
utwory:
Eminem & D12 - "Fight music"
El mudo - "Chacarron macarron"
montaż własny

środa, 6 maja 2015

Długopis Macierewicza

Wracając do czasów szkoły podstawowej należy zauważyć, że długopis zawsze był jedną z najlepszych, najbardziej lubianych i najpowszechniejszych broni dostępnych od ręki i na dodatek bez zezwolenia. Skuteczność wynikała z obrażeń jakie mógł wywołać u potencjalnej ofiary. Plamy z długopisu na ubraniach budziły postrach ze względu na złość jaką wywoływały u rodziców, a konstrukcja długopisu sprawiała, że wbity z dużą siłą powodował bolesne ukłucie, które mógł przebić wyłącznie cyrkiel.

Mówiło się też, że w czasach rozbiorów pisarze walczyli piórem, pisząc różne dyrdymały które miały podnieść morale narodu w trudnych dla patriotyzmu czasach, by mogli walczyć z najeźdźcami. Mówi się, że takie pisadło to była pisarska broń ‘ku pokrzepieniu serc’, choć ja osobiście wole określenie na pohybel skur…

Tak czy inaczej, okazuje się, że pomimo wyparcia pisadeł przez komputerowe edytory testowe rola militarna długopisu nie zmalała. Zwrócił na to uwagę niejaki Macierewicz, który przejrzał plany ciemiężącej ‘prawdziwych Polaków’ władzy, która miała zamiar posłużyć się długopisem do sfałszowania wyników wyborów. To taki specjalny model długopisu wyposażony w atrament, który po kilku godzinach staje się niewidoczny. Takie długopisy będą znajdowały się w lokalach, by pragnący narodowego socjalizmu w wersji made in Poland wyborcy myśleli, że pokażą władzy swoje niezadowolenie, a tu po kilku godzinach kartka przeschnie w urnie i będzie elegancko czysta.

PiS powołał bowiem specjalny zespół do spraw ‘alibi kiepskiego wyniku’. Jest to grupa ludzi, która ma za zadanie uwiarygodnić swoim pseudoautorytetem zbliżającą się wielkimi krokami kolejną porażkę prezesa i jego klakiera Dudy. Chodzi o to, że kiedy po wyborach samorządowych prezes oznajmił, że są sfałszowane to kazano mu się puknąć w cymbał. Teraz opowiastki mają być bardziej wiarygodne, bo przecież PiS miał ludzi w komisjach, którzy w razie czego potwierdzą że ewidentnie widzieli krętactwa przy liczeniu głosów.

Macierewicz wydaje się być idealnym kandydatem na trenera tej bandy oszołomów, bo przy okazji Smoleńska, doskonale się sprawdził jako przewodniczący zespołu do spraw teorii odwrotnych (teorii w której najpierw formułuje się wniosek a potem do wniosku dopasowuje się wyniki badań). Teraz jak już wiadomo że wybory niedzielne będą sfałszowane, to trzeba teraz znaleźć coś na dowód.

Padło na ‘znikające długopisy’. Podobno taki towar niedawno się w Polsce pojawił, co aż kipi nieprzypadkowością, że ma to związek z koniecznością sfałszowania wyborów. Pozostaje tylko kilka kwestii, które mnie niepokoją:

  1. W jaki sposób nieprawdziwi Polacy, tacy jak ja mają odróżnić prawdziwy długopis od fake długopisu. Nie chciałbym bowiem, aby mój głos na ciemiężycieli narodu wsiąknął gdzieś w urnie. Czy gotowa posunąć się do wszystkiego władza, poinstruuje swoich zwolenników jak rozróżnić długopisy? Może obudowa będzie innego koloru. W końcu zespół Macierewicza będzie bacznie obserwował cały przebieg i żadna ściema nie przejdzie typu fałszowanie kart po wyjęciu z urny nie przjedzie.
  2. Co jeżeli władza ma asa w rękawie i dla prawdziwych Polaków przygotuje specjalne karty do głosowania, które wchłaniają atrament nawet z klasycznego długopisu, są śliskie i znaczki na nich postawione rozmywają się albo po wrzuceniu do urny ulegają autodestrukcji? Czy skoro prawdziwi Polacy mają przynieść własne długopisy za których nieznikalność ręczą, to mają też wziąć własne karty do głosowania.
  3. Co jeżeli w urnie ukryta będzie niszczarka, uaktywniana komputerowo przez skaner weryfikujący który krzyżyk został zaznaczony. Czy prawdziwi Polacy przyjdą z własnymi urnami.
  4. W jaki sposób uczęszczające do podstawówki dziewczęta mają bronić się przed końskimi zalotami swoich kolegów, skoro podstawowa funkcja obronna długopisu powodująca powstanie brzydkich plam i opieprz od rodziców dla kolegi działa tylko przez krótki czas.
  5. Jak w okresie matur abiturienci liceów mają się nie stresować, skoro wiceprezes największej partii opozycyjnej zdradził ich sekret, którym pisali sobie ściągi na egzamin. Do teraz po kilku godzinach dowód ich nieprzygotowania znikał a teraz co?
  6. Co jeżeli okaże się że z reklamy jaką znikającym długopisom narobił Macierewicz postanowią skorzystać oszuści podpisujący umowy kredytowe z bankami, których umowa, po kilku godzinach od przelania środków unieważnia się samoczynnie, a podpis znika razem z oszustem i oczywiście kasą.

Ale najważniejsze pytanie, na które w pisie od lat bezskutecznie szukają odpowiedzi – co jak znowu okaże się, że obecnie rządzący wcale nie muszą kręcić by wyniki wyborów pokazały pis miejsce w szeregu?