Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

środa, 17 grudnia 2014

Prostactwo

Obczajmy taką sytuację – idziesz sobie ulicą albo czekasz na przystanku i podchodzi do Ciebie obcy ludź i zaczyna ci gadać, wyzywać i tak dalej. Jako pracownik firmy windykacyjnej kilkukrotnie miałem już wątpliwą przyjemność takowe sytuacje przeżyć, bo nie mam w zwyczaju zdejmować z szyji firmowej smyczy z identyfikatorem po wyjściu. Ale nie trzeba pracować w windykacji, czy też inaczej kusić losu. Każdy zna sytuację kiedy podchodzi do niego jakiś nieznajomy frustrat i zaczyna się produkować a z każdym słowem takiego delikwenta stężenie etanolu w promieniu najbliższych paru metrów wzrasta dwukrotnie. Często takie osobniki zaczepiają ludzi bo tak, bo coś tam im się ubzdurało albo mają takie widzi mi się.

Powyższe jest wpisane w ryzyko wychodzenia z domu na ulicę i trzeba się z tym liczyć. Gorzej jak jesteś, na przykład, w sejmie, robisz swoją robotę i nagle ni stąd ni z owąd przypruwa się do Ciebie jakieś babsko. Taka przygoda spotkała dziś jedną z reporterek TVN, która będąc w pracy, była w budynku sejmu bo dziennikarze tak mają, że czasem przeprowadzają wywiady – z politykami również. Teraz gorący temat to kilometrówki Sikorskiego i generalnie polityczny harmider kręci się teraz wokół tego tematu. I stoi sobie owa reporterka na korytarzu sejmowym, obok stoi operator kamery i z nagła zaczyna się akcja.

Korytarzem idą dwie posłanki, a w zasadzie jedna posłanka i jedna pani poseł – bo „Konstytucja mówi o posłach a nie o posłankach”. Dokładniej mówiąc idą Krystyna P., która jest w Pisie oraz Marzena W. która w Pisie była ale się zmyła wraz z Ziobrą i resztą uciekinierów. Nie ma co ukrywać, że to polityczna waga ciężka – obie panie mogłyby stanowić przeciwwagę dla urządzeń podnoszących tiry które wpadły do rowu.

Marzena, znana też jako „małpa w czerwonym” nie odegrała w tym zdarzeniu większej roli. Krystyna zwykła natomiast być gwiazdą wszędzie tam gdzie się pojawia, choć wyglądem gwiazdorzyć nie może. Jej pseudonim to AK 44 za co winę ponoszą rodzice pani poseł, którzy w dzieciństwie nie zaszczepili jej na wściekliznę.

Krystyna na widok dziennikarki dostaje napadu agresji i już z kilkudziesięciu metrów zaczyna się drzeć w jej stronę. Potem podchodzi i kontynuuje słowotok, z którego niewiele wynika, a serię gadaniny w typie tratatata kończy na obrażaniu dziennikarki. Zupełnie jak w opisywanej na początku sytuacji ulicznej. Kobieta która usiłuje robić wrażenie wykształconej i przyzwoitej, uskutecznia zachowania stanowiące domenę grupy ludzi, kojarzonej z alkoholizmem i agresją.

I co najistotniejsze, że sytuacja taka raczej nie dziwi. Bo Krystyna Pawłowicz w swoim ambicjonalnym szale udowadniania innym wyższości swojej ponad nimi jawi się raczej jako gdacząca kwoka a nie jako przedstawicielka sfery intelektualnej. Wiecznie niewyszczekana, pełna kompleksów i sztucznie mądra już od dawna była bliżej tych, którzy po flaszce znają wszystkie metody na uzdrowienie Państwa, niż tych od których raczej wymaga się ogłady i kultury.

wtorek, 2 grudnia 2014

Prezes Dance

Siema Prezes,
 
choć po uwzględnieniu wyniku ostatnich wyborów to dla Ciebie raczej się nie ma po raz dziesiąty z rzędu. Ale ja wiem, że to te skur… Ci wzięły i sfałszowały, zresztą jak zwykle. Weź nakręć Antosia na motyw, to w trymiga znajdzie na to koronne dowody, bo Antoś jest w stanie wykazać wszystko. Jest to jedyny w historii wielki naukowiec, który zauważył, że po co z faktów formułować wnioski, skoro można zacząć od wniosków i do nich dorobić teorię.

Widziałem też, że w ramach odstresowania postanowiłeś wyskoczyć z ekipą na małe balety. Eventy kręcił Rydzyk przy okazji organizowania urodzin swojego dziecka. Co prawda nie wiem, czy dostałeś zaproszenie czy sam się wprosiłeś, bo ostatnio Twoje relacje z rydzolem poszły mocno w kierunku zimnych nóżek serwowanych na dworcu PKS w Iławie, czyli dość ostro ostygły. Redemptorysta po rozpadzie woli Zbyśka Ziobro, bo ten lepiej udaje że jest zagorzałym katolikiem, a do tego lepiej właził w dupsko walcząc o miejsce na multipleksie dla TV Trwam. Ale nieważne, jakoś się wbiliście na kwadrat i imprezowaliście sobie wspólnie.

Po sieci już hula video z tej impry, krótkie ale wystarczy. Była Kempa, Ziobro, Błaszczak, wpadł nawet Dziwisz, a posłanka Szczypińska sobie wszystko „kameruje”. Ty weź prezes na nią uważaj, bo takie filmiki z imprez potem lądują na fejsie i stajesz się niechcący gwiazdą internetu. Ty Prezes też jesteś na tym video. Leci bit, Ty bełkoczesz pod nosem słowa, bo ze śpiewem nie ma to nic wspólnego, klaszczesz, trzymasz się z ziomalami za ręce i na dodatek, jak mówił Pazura:

Fragment filmu "Chłopaki nie płaczą"

Fakt, że trochę się gubisz na pętlach ale przynajmniej próbujesz, nie to co ten dupoliz Ziobro, co nawet nie udaje że rusza ustami. Ostatnio takie sceny robiły furorę w necie przy okazji imprezy ulicznej pod krzyżem bohatersko obronionym przez bydło. Tam też obywatelki z grupy 85+ trzymały się za ręce i bujały, odprawiając jakieś szanty. Potem pod to video ktoś podłożył motyw z 36.6 i tak narodziły się „siostry bez endu” ver.2. Chodzą ploty, że na koniec zaczęły tańczyć breaka, a używając nomenklatury Twojego śp. ziombola z rządowej ławy zatańczyły „bredgensa – taniec na głowie znaczy się”. Niestety na plotach się skończyło bo kamera już tego nie ujęła.

Może się ,Prezes, zaciągnij do Tańca z gwiazdami, choć postaw warunek, że ma być pakiet safety. Wywijanie piruetów przy Twojej skoliozie może się w tym wieku skończyć przemieszczeniem dysku kręgowego a to uniemożliwiłoby Ci dalszy udział w programie. A jakby widzowie nie wysyłali na Ciebie sms’ów to się powie, że głosowanie sfałszowane.

A tak bardziej na poważnie mówiąc, to daruj sobie występy wokalne pod Abba Ojcze i inne pieśni religijne. Wytykając Ci kolejną porażkę wyborczą i obserwując drogę, którą obrałeś, dla Ciebie Prezes, mogę zaproponować tylko jeden, adekwatny utwór – Chopin i jego „Marsz żałobny”!

poniedziałek, 24 listopada 2014

Kim byłeś, kim jesteś, kim nigdy nie będziesz

Gdybym miał Cię za porządnego człowieka powiedziałbym, że zdradziłeś własne ideały. Gdybym miał Cię za człowieka z godnością powiedziałbym, że domagam się wyjaśnień. Gdybym miał Cię za człowieka z honorem, powiedziałbym że musisz odejść bo podeptałeś własne wartości. Ale ponieważ mam Cię wyłącznie za złajdaczoną zakłamaną szuję to powiem, że nic wielkiego się nie stało, potwierdziłeś po raz nie wiem który, że mam rację.

Ja nie wiem kto pierwszy z Twojej prawicowej ferajny zaczął krytykować okrągły stół, wiem że byłeś jednym z pierwszych. Brałeś udział w tym przedsięwzięciu choć nie pamiętasz, a w zasadzie chciałbyś nie pamiętać. Marudziłeś coś też o spotkaniu w Magdalence, gdzie również z całą resztą wlewałeś litry wódy w swą parszywą gębę, co również usiłujesz wymazać z pamięci. Nie było Cię natomiast tam gdzie rzekomo być miałeś – gdańscy stoczniowcy nie kojarzą Cię wśród obecnych podczas strajku.

Szybko po sukcesie okrągłego stołu odwidziała Ci się koncepcja. Do dziś tkwisz w przekonaniu, że negocjowanie z komunistycznymi ciemiężycielami narodu to hańba. Jako kapitulację określił to wydarzenie Andrzej Gwiazda, którego swego Twój śp brat uhonorował, wraz z koleżanką suwnicową, którą parę lat później zabrał na śmiertelny lot do Smoleńska. Od lat zresztą napędzała Cię bezwarunkowa nienawiść do komuchów, zanim zniszczyłeś jakąkolwiek zdolność koalicyjną swojej partii zarzekałeś że jesteś gotowy do koalicji z każdym – poza SLD, którego bałeś się jak naziści tyfusu. Chciałeś rozliczać i lustrować, potem koalicjant Cię wyhuśtał, posłanka z bratniej partii wrzuciła do sieci nagranie Twojej polityki. Doszło do wyborów, wyborcy podziękowali za Twoje prawicowe dyrdymały.

Dzisiaj też przegrałeś wybory, któreś tam z rzędu… ósme, dziewiąte, dziesiąte. Już się zgubiłem. W każdej drużynie piłkarskiej po 10 porażkach z rzędu zarząd wywaliłby trenera na zbity ryj. U Was tam nic się nie wydarzy, bo Ciebie wywalić nie ma kto, a sam też nie zrezygnujesz. W skutek Twojej frustracji, narastającej z każdą kolejną porażką zamarzyło Ci się obalić wyniki wyborów, o których można w ostatnich dniach wiele powiedzieć, ale Ty jak zwykle gadasz za wiele. Kiedy Twoje fagasy, płakały w PE na standardy wyborcze, to Ty w kraju zacząłeś szukać sprzymierzeńców, którzy wsparliby Cię w dążeniu do unieważnienia decyzji suwerenu. I gdzie łajzo załgana poleciałeś? Do Millera. I nie, że ja mam coś do Millera, ale przez wiele lat próbowałeś przekonać, że Ty masz. Poleciałeś do komucha i zasiadłeś z nim przy jednym stole jak 25 lat temu. Usprawiedliwiasz się teraz, że na wojnie każdy bagnet się przyda. A ponieważ ta wojna jest skazana na porażkę, to kiedy już to nastąpi znowu będziesz się wypierał podawania ręki lewakom.

Póki co jednak, nic więcej Ci nie pozostało. I stoi stół a przy nim siedzi lider komuchów, dwulicowy gnojek, który wielkiego zgrywa choć wieli jest tylko ze wzrostu i Ty. Bo widzisz, musisz szukać popleczników w takich ludziach, bo nikt porządny nie chce już z Tobą polityki robić. A Ty tracisz zmysły na skutek narastającej frustracji, że ludzie nie chcą Twojej faszystowskiej degrengolady. Zaprzedałbyś duszę diabłu i wyparł się własnej matki gdyby gwarantowało Ci to dorwanie się do koryta i rozpaczliwe dokończenie tego co z bratem zaczęliście.


Sorki, że byłem na tyle bezczelny by wypomnieć Ci prawdę o Tobie samym, której się boisz i którą rozpaczliwie chcesz odtrącić jak wieczorem wracasz do domu. Ale rozpracowanie Ciebie to żadna sztuka, prostaków rozpracowuje się najłatwiej, bo są płytcy. I tak jak nie dałem się nabrać na ugładzonego Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich 2010 tak nie dam się nabrać na Kaczyńskiego działającego dla kraju. Twój pokazowy patriotyzm to reżyserowany spektakl, a ten kraj takiego nie potrzebuje. I choć będziesz się zarzekał, że jesteś kimś, to oboje dobrze wiemy, że za kilka lat na lekcjach historii dzieci nie znajdą Twojego nazwiska w skorowidzu podręczników do historii.