Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

sobota, 27 listopada 2010

oficjalnie: nie ma się czego obawiać


Nowy klub parlamentarny o wdzięcznej nazwie „Polska jest najważniejsza” rozbudza nadzieje na powstanie w Polsce realnej opozycji dla Platformy która jest na najlepszej drodze aby w przyszłorocznych wyborach znów zgarnąć pierwsze miejsce. Sami szansy na zwycięstwo chyba jeszcze nie mają, ale należy mieć nadzieję że projekt ten powiedzie się. Ja sam nie popieram tego ugrupowania i na razie zostanę przy partii rządzącej, jednakże widzę nadzieję na poprawę patologicznej sytuacji jaka powstała gdy w roli opozycji zaczęła występować banda psychopatów, pomyleńców i dewotów.

Mam na myśli oczywiście największą partię opozycyjną, zwaną żartobliwie Prawem i Sprawiedliwością, bo w opozycji jest także SLD, partia na pewno zdecydowanie rozsądniejsza ale po czasach rządów Leszka Millera cały czas posiadająca zbyt mało mandatów aby w ławach opozycji stanowić przeciwwagę dla Jarosława Kaczyńskiego i jego bandy.

Dziś sytuacja doszła do stanu tak kuriozalnego, że rząd może w spokoju podnieść podatki nie obawiając się zbytnio o utratę poparcia. Wystarczy że premier Tusk na konferencji wspomni o szanownym prezesie PiS a następnie doda że Platforma jest gwarancją że tacy ludzie nie dorwą się do władzy. W każdym kraju, w którym demokracja działa poprawnie rząd który podnosi podatki musiałby liczyć się z poważnym odzewem społeczeństwa uwidocznionym w sondażowych słupkach. W Polce demokracja istnieje tylko z nazwy, bo ustrój ten zakłada że istnieje rząd i istnieje opozycja, u nas istnieje rząd, a opozycji nie ma bo największa opozycyjna partia zamiast kontrolować i mobilizować władzę do działania woli dążyć do samounicestwienia robiąc przy okazji wiele szumu. Nie trzeba wspominać że działania PiS z polityką nie mają nic wspólnego.

Oczywiście nie należy zapominać że nowopowstałe ugrupowania nie mają w Polsce łatwo. Ostatnim tego typu projektem który się powiódł i osiągnął jakiś sukces były Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość, które powstały jeszcze przed wyborami w 2000 roku. Wspominam o tym bo wielu zakłada, zresztą mając ku temu podstawy, że klub PJN w ostateczności przeobrazi się w pełnoprawną partię polityczną i to partię która w przeciwieństwie do tworów jakie rodziły się w ostatniej dekadzie ma szansę się wybić. Jeżeli tak się stanie to wówczas będzie to data historyczna dla polskiej demokracji. Będzie to początek likwidacji największych jej szkodników, zwany w przyszłości początkiem końca PiS’u.

Sam Kaczyński problemu oczywiście nie widzi, a dokładniej mówiąc to widzi poważny, tylko że oficjalna linia partii w tej sprawie nakazuje bagatelizować zagrożenie. Co lepsze, pojawiają się głosy że partia prezesa nawet cieszy się z takiego rozwoju sytuacji, ponieważ nowe ugrupowanie odbierze sporo głosów… Platformie Obywatelskiej. I pewnie częściowo wizje prezesa się sprawdzą, ale do „sporo” będzie tu jeszcze sporo brakować.

PJN będzie ucywilizowaną wersją Prawa i Sprawiedliwości które teraz jest partią jeszcze bardziej narwaną i niebezpieczną (według nomenklatury Pis: czytaj – skonsolidowaną). Znajdzie swoich wyborców wśród ludzi którzy mają poglądy prawicowe a jednocześnie nie są oszołomami rozumiejącymi że ciągłe obrażanie Rosjan nie ma nic wspólnego z obroną suwerenności a demonstracyjne obnoszenie się wiarą nie ma nic wspólnego z nią samą. Przykładów błędnej interpretacji pewnych pojęć w wykonaniu członków PiS można podawać setki, hitem ostatnio była koncepcja polaryzacyjno-dyfuzyjna, ściśle zdefiniowana przez prezesa PiS, pomimo że nie ma on pojęcia czym jest polaryzacja ani czym jest dyfuzja. Mówiąc wprost, PiS to partia o poglądach skrajnie prawicowych a skrajności zawsze są niebezpieczne. PJN będzie partią prawicową umiarkowaną i stanie się świetnym wyborem dla ludzi mających ZDROWO(!!)prawicowe poglądy którzy w obecnej sytuacji nie mają na kogo oddać głosu. Takich ludzi jest wielu, a jak wielu pokazał wynik Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w których liberalno – prawicowe poglądy Joanny Kluzik – Rostkowskiej zyskały bardzo wysokie notowania.

Prezes PiS nie przyzna oczywiście że nad sytuacją nie panuje a partia zaczyna mu się sypać. Będzie twardo obstawał przy wersji że PJN to żaden problem, pomimo że z Jego punktu widzenia to problem poważny.

Jarosław Kaczyński jest szaleńcem ale nie jest człowiekiem głupim (uzyskał w końcu tytuł doktora prawa) i doskonale rozumie zagrożenie jaki wynika z zaistniałej sytuacji. I choć nie mówi tego wprost można to zauważyć, chociażby dlatego że gdyby faktycznie uważał PJN za błahostkę to ani On ani jego partyjni klakierzy nie poświęcali by temu projektowi tyle czasu. I mimo że ilekroć Kaczyński stara się umniejszyć znaczenie inicjatywy swoich byłych współpracowników, jednocześnie podkreślając że niczego się nie obawia, tylekroć wyraźnie widzę, że jest mocno przestraszony.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Porażka na własne życzenie


Wybory samorządowe różnią się znacznie od wszystkich innych chociażby dlatego że ciężko jest jednoznacznie wskazać ich zwycięzcę. Oczywiście można wskazać ile procent głosów dostała każda z partii co rzecz jasna robi się a wyniki przedstawia PKW. Wiadomo jednak że ranga tych stanowisk jest różna a najbardziej prestiżowe są stanowiska w dużych miastach. Ciężko jest zatem określić czy zwycięzcą wyborów samorządowych zostaje partia która zdobyła najwięcej głosów w wielkich miastach, czy może jednak ważniejsze jest to kto wygrał w poszczególnych województwach a zwycięzcą zostaje ten kto „zdobył” najwięcej województw.

Bez względu jednak na metodę określania zwycięzcy wczorajszych wyborów nie potrafię oprzeć się wrażeniu że Jarosław Kaczyński je przegrał. W przypadku województw, PiS wygrał w 6, PO w pozostałych dziesięciu. Jeżeli chodzi o wybory prezydentów miast to Platforma zwyciężyła w większości ważnych metropolii, PiS w zaledwie trzech, w tym w swoim bastionie – w Siedlcach. W najbardziej prestiżowej Warszawie kandydat z poparciem PiS – Czesław Bielecki przegrał z Hanną Gronkiewicz – Waltz ponad dwukrotną różnicą głosów. Tu oczywiście wyniki nie są jeszcze do końca znane bo wiele miast potrzebować będzie drugiej tury aby wyłonić prezydenta.

Jakby porównać wyniki podane przez PKW z ponad 83% obwodów do wyników poprzednich wyborów samorządowych to widzimy w obu przypadkach tendencje spadkowe. Po z 33,16% zjechała na 31,4 co jest niczym w porównaniu z regresem jaki zanotowało PiS – ostry zjazd z 30,3% do 23,1.

Jakąkolwiek klasyfikację wybrać to widać że Jarosław Kaczyński przegrywa 5-te wybory z rzędu. Ale w tym wypadku porażka ta nie wzięła się jedynie z ostrej i agresywnej retoryki prezesa PiS ale przede wszystkim z Jego niezrozumienia idei wyborów do samorządów.

Jako przesłanie tych wyborów można by wskazać hasło zaproponowane przez Platformę „Nie róbmy polityki, budujmy Polskę”. Wybory te nie są związane z wyborem władz centralnych zarządzających krajem jako całością, ale wybiera się ludzi którzy mają działać lokalnie. Oni będą decydować o drogach lokalnych, o szkołach czy tworzeniu ośrodków kultury, sportu i rekreacji. Jest to oczywiście nadal polityka ale odbiega ona od pojęcia polityki na co dzień rozumianej jako działalności na arenie krajowej i międzynarodowej.

Spot PO w ogóle był przemyślany, gdy ludzie stawali przy trybunie i mówili na jakie problemy lokalne będzie chciała położyć nacisk Platforma, oczywiście uogólniając, bo specyfika każdego regionu jest inna i problemy też są inne. W odpowiedzi pojawia się nie wiadomo skąd spot PiS… na temat testamentu Lecha Kaczyńskiego. Ten spot to już nie samobój, to jest już walkower. Może ja jestem niedouczony ale nie rozumiem co do braku szkół, przedszkoli i żłobków ma testament ś.p. prezydenta a do braku dróg, ścieżek dla rowerów i podjazdów dla wózków informacja że był pierwszym prezesem Prawa i Sprawiedliwości. PiS zaserwował nam bardzo fajny skrót życiorysu Lecha Kaczyńskiego i jego tak zwanych „dokonań” ale ja w tym nie dopatrzyłem się żadnego programu wyborczego, ani pomysłu na działanie w samorządach.

Nie da się ukryć ze PiS przegrał kolejne wybory ponieważ nie zrozumiał o jaką stawkę toczy się gra. Oczywiście bardziej niż pewne jest to że Kaczyński tego faktu nie dostrzeże, bo ma wygodniejsze wytłumaczenie związane z tym co nazywa nielojalnością pewnych byłych członków własnej partii. Pewne jest również to że w spocie wyborczym PiS zobaczyliśmy wokół czego budowana będzie kampania na przyszłoroczne wybory parlamentarne, chociaż wiedzielibyśmy to nawet wtedy gdyby spot wyborczy PiS przed wczorajszymi wyborami w ogóle się nie pojawił.

piątek, 5 listopada 2010

a mnie to tam wcale nie dziwi...


Można by dziwić się usunięciu dwóch posłanek z klubu PiS gdyby nie fakt że mamy do czynienia właśnie z partią PiS. Ponieważ jednak wielokrotnie miałem okazję się przekonać że działania Jarosława Kaczyńskiego nie mają nic wspólnego z racjonalnym myśleniem, w tym oczywiście myśleniem o skutkach jakie powodują jego decyzje, to decyzja ta była oczywiście tylko kwestią czasu. Mam też podejrzenia ocierające się nawet o pewność że to nie koniec czystek w partii a następną osobą na czarnej liście prezesa jest Paweł Poncyliusz.

Nie chcę zanudzać tłumaczeniami że cała ta sytuacja to odreagowywanie kompleksów prezesa po porażce w wyborach albo sytuacji w której znienawidzony przez niego rząd wciąż ma wysokie poparcie a sam prezes nie ma najmniejszego pomysłu jak tą sytuacje odmienić. To wszystko zostało już dziś powiedziane i będzie mówione jeszcze nie raz w ciągu najbliższych dni. Swoją drogą współczuję politykom atakowanym ze wszystkich stron przez dziennikarzy proszących raz po raz o komentarz do decyzji prezesa PiS, ponieważ analizą sposobu myślenia Kaczyńskiego już dawno powinni zając się psychiatrzy a nie politycy, politolodzy czy socjolodzy.

Sam Kaczyński, poza tym że jest święcie przekonany o słuszności decyzji która podjął, nie pozostaje bez wyjścia gdyby okazała się ona błędna. Wszak prezes zawsze może powtórzyć numer zaprezentowany zaraz po wyborach prezydenckich i ogłosić wszem i wobec że dnia dzisiejszego zażywał silne leki i w momencie podejmowania decyzji był naćpany.

Sytuację jaka teraz powstaje można by opisać z trzech różnych punktów widzenia. Pierwszy, z punktu widzenia czystej polityki, najmniej istotny ponieważ PiS już od dawna jest sektą polityczną a nie partią i polityką się nie zajmuje. PiS w tej chwili traci w sejmie dwa głosy, może mało to znaczące na chwile obecną ale w przypadku gdyby dzisiejsze wyrzucenie posłanek było tylko początkiem to konsekwencją będzie dość poważne osłabienie PiS jako partii w sejmie. Wczoraj media podały informację o grupie 30 posłów którzy mieliby zmienić ugrupowanie, i choć nikt z kierownictwa partii tych doniesień nie potwierdza to utrata 30 ludzi byłaby poważnym ciosem dla PiS.

Drugi to spojrzenie z punktu poglądów. Z partii usuwani są ludzie należący do tzw. skrzydła liberalnego. PiS utwierdza się w tej sposób jako partia zdewociałych konserwatystów, którzy ubzdurali sobie że są jedynym gwarantem demokracji. W rzeczywistości są bandą oszołomów którzy bezmyślnie słuchają psychicznie chorego prezesa, uwikłanego we własne kompleksy. Prezes pozbywa się ostatnich ludzi trzeźwo myślących, a jego partia oparta na ludziach psychicznie chorych zaczyna być zagrożeniem dla Polski.

I Wreszcie trzeci punkt widzenia, czyli możliwe przyszłe konsekwencje dla samego PiS. Nie wątpię że Elżbieta Jakubiak czy Joanna Kluzik-Rostkowska mają w partii wielu przyjaciół i życzą im powodzenia, ale nie wątpię też że mogą chcieć odwetu na kierownictwie za sposób w jaki zostały potraktowane. A dla dziennikarzy będą teraz bardzo łakomym kąskiem momencie gdy znów przyjdzie komentować reguły i zasady panujące w PiS. Teraz gdy Błaszczak czy Kuchciński znów będą opowiadać farmazony jak wspaniale ma się demokracja wewnątrz PiS a partia wcale nie jest grupą klakierów prezesa ale po prostu świetnie się dogaduje, obie panie będą mogły w telewizji czy gdziekolwiek indziej udzielić „sprostowania”. A mówiąc dokładniej to ich wyrzucenie odbije się Kaczyńskiemu porządną czkawką. I podejrzewam że z dwójki Rostkowska – Błaszczak ludzie prędzej uwierzą w wersję prezentowaną przez tą pierwszą. O tym że jest wiarygodna w oczach ludzi pokazała gdy przekonała ponad 7 milionów Polaków do głosowania na człowieka nie wartego nawet złamanego krzyżyka na kartce wyborczej.

Prezes PiS oczywiście tego nie rozumie i już nie zrozumie bo jego zakuty łeb jest niezdolny do logicznego myślenia. Jego decyzję prowadzą do autodestrukcji partii którą sam założył, za chwile PiS poniesie piątą i szóstą porażkę wyborczą z rzędu. Winą za nią obarczeni zostaną oczywiście Marek Migalski, Elżbieta Jakubiak, Joanna Kluzik Rostkowska oraz inni którzy czekają w kolejce by prezes i im podziękował już za współpracę.