Gdy studiuje się ostatnimi dniami prasę codzienną to można
zauważyć, że w największych sekcjach, które z reguły poświęcone są sprawom bieżącym
ale również polityce podatkom i gospodarce, zrobiło się trochę monotonnie. Generalnie całość kręci
się wokół durnych ustaw lub projektów ustaw tworzonych albo przez PiS albo
przez prezia Dudę, który jest preziem wszystkich Polaków głosujących na PiS.
Tematy generalnie są cztery: 500 zł na dziecko,
przewalutowanie kredytów frankowych, podatek od handlu i to co stanie się
punktem wyjścia do dalszej części tego wpisu, czyli podatek bankowy. Ustawa ta
nakłada na banki podatek wysokości 0,44%, a jest napisana w sposób tak
niechlujny, że nie wiadomo nawet co stanowi podstawę opodatkowania, więc Związek Banków Polskich w imieniu banków wystąpił
do MF z żądaniem wyjaśnień. W ogóle widać, że ta ustawa pisana jest na kolanie,
a pisiorskie partactwo widać w niej gołym okiem.
Ale studiując te prasowe informacje widać jeszcze jedną,
bardzo istotną rzecz. Okazuje się bowiem, że minister finansów – Paweł Patałacha
jest wielce zdziwiony, że narzucenie na instytucje bankowe nowej daniny
skutkuje podniesieniem cen usług bankowych i obniżeniem oprocentowania
depozytów. Przecież minister wyliczył w swojej łysej głowie, że nowy podatek
nie będzie wymuszał podwyżek. Minister dowiedział się bowiem, że wbijana przez
nauczycieli matmy w podstawówce zasada, że żeby wydać to najpierw trzeba
zarobić okazała się prawdą. Kto by pomyślał, że w momencie gdy podmiot
utrzymuje przychód na niezmienionym poziomie to w chwili kiedy musi oddać z
tego więcej niż poprzednio to finalny zysk jest mniejszy. Więc żeby utrzymać zysk
na starym poziomie trzeba w jakiś sposób zwiększyć przychód. I proszę w takim
momencie nie mówić, że to przecież oczywiste bo okazuje się, że Patałacha na
przykład nie wiedział.
Wiedział jednak ustawodawca, a ponieważ chciał za wszelką
cenę takiej sytuacji uniknąć to dodał do ustawy zapis, że banki pod żadnym
pozorem nie mogą przenosić kosztów podatku na klientów, a dokładniej nie mogą
zmieniać warunków umów zawartych przed wejściem ustawy w życie w związku z
pojawieniem się nowej daniny. A gdyby w jakiś sposób któryś bank ominął te
przepisy, to miało być dalej el dorado bo przecież w razie podniesienia cen
przez banki, ich niezadowoleni klienci mieli „otrzymać zaproszenie” do PKO, w
którym około 30% udziałów ma skarb państwa i które, przede wszystkim, miało pod
żadnym pozorem nie podnieść cen.
Aktualnie ustawodawca może się czuć nieco nieswojo, bo PKO właśnie
zmodyfikował tabelę opłat i prowizji… I fakt, że w jednym miejscu podnieśli w
drugim obniżyli, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi tak, że bardziej
podnieśli niż obniżyli. A to przecież nie jest pierwszy przypadek, wcześniej
podobne korekty w tabeli opłat zostały dokonane przez inne banki, w części z
nich takie ruchy były wykonane jeszcze w grudniu ubiegłego roku.
No i w związku z powyższym cholery dostał szef Komisji
Finansów Publicznych, niejaki Jaworski i nakazał wezwać szefów wszystkich
banków, które miały czelność wcześniej niż on zrozumieć, że pieniądze nie biorą
się z powietrza, przed oblicze komisji celem złożenia wyjaśnień. Mają oni
uzasadnić skąd te podwyżki i udowodnić, że nie ma to związku z nową ustawą.
Przy okazji Jaworski macha paluszkiem i powtarza że „niech się tylko okaże, że
ma to związek z wprowadzeniem podatku to będą na banki nałożone milionowe kary”.
Prezesi Związku Banków Polskich tłumaczą, że modyfikacje w
opłatach za usługi to standardowa procedura, która miała miejsce od zawsze.
Dodatkowo słusznie zaznaczają, że ubiegły rok był dla banków bardzo kosztowny i
wymieniają tu podniesienie składki na BGF czy zrzutkę na skoki. Ale jak wiadomo
istnieje coś takiego jak prawda czasu i prawda pisu. A Jaworski czy Patałacha
są wyznawcami tej drugiej i próba przekonania ich do swoich słusznych racji to
jak próba przekonania osła że jest motylem. A minister finansów, od którego
oczekuje się nieco podstawowych umiejętności w prostych działaniach
matematycznych, musi szybko coś zrobić by przyćmić kompromitację jaką zaliczył,
gdy królowa nauk wymierzyła mu potężny cios otrzeźwiający prosto w ten łysy
łeb.