Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

wtorek, 23 sierpnia 2011

Cienias


Propozycja debat telewizyjnych złożona w weekend przez Premiera to w zasadzie propozycja istnych pojedynków jeden na jeden, stanowiących poszczególne bitwy w wojnie w której partia rządząca jest pewna zwycięstwa. Pomysł niekiepski, z punktu widzenia wyborcy. Ale zgonie z porzekadłem, punkt widzenia tym razem również zależy od punktu siedzenia.

Z punktu widzenia na przykład SLD premier zapomniał o tym że na scenie politycznej istnieje coś więcej niż tylko dualizm PO-PiS, natomiast Eugeniusz Kłopotek stwierdził że Polacy na rządy jednej partii nie pozwolą.

Sami „zaproszeni” natomiast zagrozili że właśnie powstaje ośrodek programowy Prawa i Sprawiedliwości, gdzie zapraszani będą poszczególni ministrowie żeby „zdać sprawę”. Prezes PiS, który tak dumnie tą decyzję ogłaszał, najwidoczniej nie ma wykupionego pakietu telewizji kablowej, ponieważ nie zdaje sobie on sprawy że istnieją już takie kanały jak chociażby Comedy central, nastawione na emitowanie programów komediowych 24 godziny na dobę. Jeszcze bardziej komiczna jest poważna mina prezesa, który naprawdę wierzy że taka propozycja rozmowy może zostać przyjęta.

Widomym jest nie od dziś że wojnę najlepiej jest prowadzić na własnym terenie, który się zna. PiS w założeniu chciałby prowadzić ostrzał ministrów, przekonując ich że białe jest czarne. Wynika to oczywiście z traumy jaką prezes Kaczyński ma po ostatnich telewizyjnych show zwanych debatą, z nim samym w jednej z głównych ról.

Premier Tusk doskonale zdaje sobie sprawę że prezes kiepsko sobie radzi wywołany do tablicy bez możliwości konsultacji „własnego zdania” z Kurskim czy Brudzińskim. Sam Kaczyński też ma tego świadomość dlatego wolałby debaty uniknąć. Z drugiej strony unikanie debat to oczywiste skierowanie w swoim kierunku oskarżeń o tchórzostwo.

W związku z tym prezes zaproponował rozwiązanie w którym to on i jego klakierzy odpytują ministrów siedzących w siedzibie partii, najlepiej jeszcze w kajdankach. Na takie rozwiązanie oczywiście nikt nie przystanie i prezes będzie musiał w końcu zgodzić się na propozycję debaty publicznej w studiu telewizyjnym. Do tego potrzeba jednak czasu, ponieważ prezes jest za cienki aby zdobyć się od razu na taki krok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz