Dziś miałem okazję wysłuchać komentarza niejakiego Błaszczaka,
który postanowił przedstawić stanowisko własnej partii w sprawie niedawno
wynegocjowanego nowego budżetu unijnego. Że miałem przyjemność go wysłuchać nie
piszę, bo tej akurat nie miałem.
Poseł, u którego nie pamiętam wypowiedzi która nie zaczynała
by się od „rząd Donalda Tuska”, jest wyraźnie zakłopotany, bo rząd osiągnął
sukces i jest wyraźny problem do czego by się tu doczepić, żeby choć częściowo zamienić
to w porażkę.
Stwierdzając że straciliśmy 7 miliardów Euro zaznaczał że
Dania czy Czechy wynegocjowały lepsze warunki, a Premier podążył z nurtem więc
nie ma szans być zauważonym. Sam Błaszczak robi wiele by zauważonym zostać.
Oczywiście nie mam nic przeciwko by do Danii czy Czech wyjechał najlepiej na
stałe i najlepiej do spółki ze swoją pożałowania godną partią, która chyba w
statucie ma zapisane, bycie wrzodem na dupie tego kraju.
Z politowaniem słucha się faceta, który konsekwentnie
szkodzi własnemu państwu, twierdząc jednocześnie że on i jego banda psycholi są
dla niego jedyną szansą na rozwój. Imperialistyczne zapędy Błaszczaka i jego
przełożonego – niejakiego Jarosława K. są w każdych kolejnych wyborach odsuwane
na później. Partyjny kolega Błaszczaka, Adam Hofman, równie szurnięty jak sam
Błaszczak wczoraj zapowiedział że na najbliższym posiedzeniu sejmu zostanie
wreszcie złożony „długo wyczekiwany” wniosek o konstruktywne wotum nieufności
wraz z kandydaturą marionetki – Glińskiego na stanowisko premiera. Co ciekawe
składający wiosek PiS jest jedyną partią która naprawdę wierzy w szansę jego powodzenia.
Cały ten cyrk skończy się oczywiście komentarzami o straconej dla Polski wielkiej
szansie na rządy PiS, który w przeciwieństwie do obecnego rządu ma zawsze gotową
receptę jak w Polsce szybko i sprawnie wszystko spieprzyć.
Co do samego budżetu unijnego to musi go zatwierdzić teraz
Parlament Europejski. Głosy na temat możliwego rezultatu głosowania są
podzielone, pewne jest już natomiast że kolaboranci z PiS i SP, którzy dorwali
się do stołków w Brukseli w ramach programu podpalania Polski zagłosują za jego
odrzuceniem.
PIS też nie wierzy w powodzenie swojego wniosku, ale show must go on...
OdpowiedzUsuńW.