Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

czwartek, 19 listopada 2015

Winny

Żeby zrozumieć co się stało należy uświadomić sobie kim właściwie aktualnie pozostaje Andrew Duda. Otóż Duda jest preziem, a dokładnie to preziem Państwa Polskiego. Oczywiście, zaraz ktoś się przyczepi, że powaga urzędu, że wola suwerenu. Ale urząd nie ma tu nic do rzeczy, bo prezydent ma działać w jak najlepszym interesie państwa, więc nazywanie prezydentem człowieka, który po znajomości ułaskawia kryminalistów, jest jak nazywanie gwałciciela charytatywnym dawcą miłości.

Skoro wiemy już, że Duda jest preziem to należy zapytać kim jest Mariusz Kamiński, a potem udzielić sobie odpowiedzi, że Kamiński jest kumplem prezia. Duda jest też zatem kumplem Kamińskiego i na tej zasadzie kumpel kumplowi dupę ratuje. Nie dlatego, że go lubi, tylko dlatego że nieuchronnie nadciągający przypał kumpla prezia, postawi w kłopotliwej sytuacji także innych kumpli kumpla prezia, a w konsekwencji samego prezia również.

Wiadomym było, że sprawa Kamińskiego jest nie do odkręcenia więc Jarosław zadzwonił we wtorek z rana do kancelarii prezia i zakomunikował mu ,że trzeba trzasnąć ułaskawienie, bo po raz kolejny wyjdzie na jaw, że Prawo i Sprawiedliwość  to nazwa żartobliwa. No to prezio przyparafował stosowny dokumencik i Kamiński nie stanowi już zagrożenia wizerunkowego – przynajmniej oficjalnie.

Przy okazji komentowania sprawy, jakiś tam rzecznik prezia, czy tam minister z jego kancelarii, zapewniał że prezio zapoznał się z aktami sprawy, bo nie można od tak se kumplowi dać ułaskawienia nie zapoznając się z materiałem. Sędzia prowadzący sprawę temu zaprzeczył i podkreślił że nikt z ludzi prezia ani oczywiście on sam nie raczył się pofatygować do przejrzenia dokumentacji sprawy. Prawda jest taka, że prezio przed podpisaniem świstka nie przejrzał nawet materiału dotyczącego sprawy zawartego w internecie. On dostał polecenie służbowe od Jarosława i w takiej sytuacji jakiekolwiek fakty obiektywne nie mają żadnego znaczenia.

Tak jak wspomniałem, miało to wszystko oszczędzić PiS przed kompromitacją wynikającą z udowodnienia Kamińskiemu winy. A sam Kamiński – ten od początku sprawy pieprzył, że jest niewinny i dodawał, że pozwie każdego kto nazwie go przestępcą .I słusznie, bo nazywanie przestępcy przestępcą nie może mieć miejsca w przypadku kumpli prezia. Prezio też obstawał przy stanowisku, że Kamiński jest niewinny, Jarosław to samo a skoro Jarosław to i cały PiS także.

Skoro więc wszyscy zainteresowani twierdzą, że Kamiński jest niewinny, to jak to ciężkiej cholery można go ułaskawić? Jak można uniewinnić niewinnego? Zdaję sobie sprawę, że jestem któryś z rzędu, który zadaje to pytanie, ale jestem tym tak samo zaskoczony jak wszyscy poprzednicy i nurtuje mnie po prostu ten paradoks. Prezio twierdził, że swoją decyzją uwalnia wymiar sprawiedliwości od konieczności prowadzenia tej sprawy, gdy „oczywistym” pozostaje, że jego fufel jest niewinny. Wyobraźcie sobie sędziów z apelacyjnego, którzy z ulgą odetchnęli bo nie muszą już dalej prowadzić tej durnej sprawy.

Sprawa wygląda dla prezia kiepsko, bo ciężko sobie wyobrazić jak obciążające musiały być dowody winy Kamińskiego, skoro musiał on unieninnić niewinnego kumpla przed zapadnięciem prawomocnego wyroku. Bo formalnie Kamiśnki nie będzie już skazany, a skoro nie zdążono skazać go prawomocnie to oficjalnie jest niewinny. Ale nieformalnie, skoro Jarosława i prezia dopadł taki pośpiech przy ułaskawianiu kumpla, to wiadomo z góry że coś jest na rzeczy. Ludzie swoje wyroki wydają niezależnie od organów, a w tej sytuacji banalna analiza zdarzeń i ich szybkości sprawia, że Kamiński jest dziś winny zarzucanych mu czynów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.  

1 komentarz:

  1. przestańcie pisać że prezydent go uniewinnił, bo to nie prawda, on go tylko ułaskawił. ułaskawia się tylko winnych. nie siejcie pisowskiej propagandy.

    OdpowiedzUsuń