Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

wtorek, 8 czerwca 2010

Opowiem Wam bajkę o tym co by było gdyby było...


Nazywam się Kaczyński, Jarosław Kaczyński. Na co dzień interesuje się polityką. I w polityce jestem najlepszy. Generalnie najlepszy jestem we wszystkim. Udowodniłem to wielokrotnie kiedy przed pięcioma laty, prowadząc kampanie populizmu dorwałem się do władzy. Ale niestety, dwa lata później ówczesna opozycja wmówiła Polakom że moja najwspanialsza pod słońcem koalicja nie potrafiła rządzić tym państwem. Ale co ja poradzę że „nie daliśmy rady potężnemu frontowi”, który, jak już tłumaczyłem „rozciągał się od Faktów i Mitów, pisma które zatrudniało kiedyś Grzegorza Piotrowskiego, mordercę księdza Popiełuszki, aż po „Nie”, „Gazetę Wyborczą”, różne telewizje, Platformę Obywatelska, Lid”. Przecież oni wszyscy należeli do układu, tego z którym ja postanowiłem walczyć. Ale oni wiedzieli że jestem najlepszy i że do układu się dobiorę i w ramach ochrony układu postanowili się mnie pozbyć. A ciemny lud kupił te bajkę jaką stworzyli Ci z układu. Teraz u władzy są ludzie zupełnie bez kompetencji, zupełnie bez pomysłu, bez wiedzy, po prostu beznadziejni.

Gdybym dziś był premierem budżet byłby dawno znowelizowany. To chyba jasne. Zresztą gdybym był premierem gdy go uchwalano, nowela w ogóle nie była by potrzebna, bo ustawy budżetowe i nie tylko za moich czasów były najlepsze. Zawsze miałem najlepszych fachowców od finansów publicznych, mniejsza z tym że zawsze miałem ich zdanie w głębokim poważaniu. Ale obecny rząd nie potrafi przyznać się do błędu. I nie potrafi też zrozumieć że zmiany w zapisach obecnej ustawy są konieczne. Przecież obiecałem, że im pomogę. Zadeklarowałem chęć współpracy przy zmianie zapisów. Przecież zawsze dbałem o stan funduszy publicznych. I co z tego że w lutym ubiegłego roku zażądałem debaty na temat kryzysu w Polsce, a gdy Rada Ministrów wreszcie raczyła spełnić moją prośbę wyszedłem z sali. Przecież chyba wyraźnie wyjaśniłem że szkodzi mi przebywanie w klimatyzowanej Sali plenarnej. To ten krzykacz, Rostowski zrobił aferę że niby ja jestem nieobecny na tak ważnej debacie. Przecież całość leciała w telewizji, wpadłem na chwilę a resztę obejrzałem sobie w telewizji siedząc wygodnie w sejmowej restauracji.

Gdybym dziś był premierem to nie trzeba by wypełniać tych 16 świstków. Ale czego można się po tej ekipie spodziewać. Biurokracja na każdym kroku. I co to ma za znaczenie że za moich rządów nie było lepiej. Gdyby mi ówczesna opozycja nie przeszkadzała to by było. A tak w ogóle to miało być, tylko że mi przerwali. To że biurokracja za moich czasów miała się świetnie to nie Wasza sprawa. A to że oprócz rozbudowania samej biurokracji dodatkowo rozbudowałem aparat państwowy to już zupełnie jakaś absurdalna argumentacja. Musiałem przecież rozbudować własną kancelarię, żeby gdzieś powciskać tych oszołomów od Leppera i Giertycha. A to że stworzyłem Ministerstwo Gospodarki Morskiej to chyba żaden grzech. Co miałem zrobić. LPR chciał mieć jakiegoś swojego ministra, mięłam oddać im MSWiA, czy jakieś inne strategiczne. W życiu!! W końcu to ja miałem mieć kontrolę nad najważniejszymi resortami, obsadziłem ich swoimi klakierami i miałem monopol na władzę. I weźcie się wszyscy odczepcie od tego że to zaprzeczało forsowanej przeze mnie idei taniego państwa. To nie Wasza sprawa jak ja rządzę, ważne że rządzę, nieważne jak.

Gdybym dziś był premierem to odszkodowania dla poszkodowanych w powodzi byłyby wypłacane natychmiast. I nie było by to jakieś 6 tysięcy. Rząd chyba żartuje. Taką kwotę to się za przeproszeniem, daje na tace. Ja bym rzucił jakieś 100 tysięcy. Albo 200 tysięcy. Albo najlepiej 300. Nieważne skąd je wezmę. Ale wezmę. A jakby zabrakło w państwowej kasie to się obetnie pielęgniarkom, a jak przyjdą organizować głodówkę pod moją kancelarię to się wyśle kogoś zaufanego kto im wytłumaczy że brak kolacji im dobrze na biodra zrobi. A jakby nadal oszczędności nie wystarczyło to i lekarzy pozbawi się części wynagrodzenia. A jakby i oni postanowili zaprotestować to się ich weźmie w kamasze i zrozumieją że nie mają racji. Obiecuję powodzianom więcej niż rząd i co z tego że kiedyś też obiecałem wiele. Na przykład 3 miliony mieszkań. A to że byłem tak pewny siebie że szykując się do przejęcia władzy plan ich „budowy” przygotowałem nie na 4 lecz na 8 lat, to nie ma żadnego znaczenia. Skąd mogłem wiedzieć że natrafię na taki opór ze strony „układu” a potem „frontu”, że porządzę ledwie 2. Ktoś tam kiedyś raczył wyliczyć że 3.000.000 / 8 x 2 = 750.000. A ja nie umiem wyjaśnić gdzie się podziało te 750 tysięcy mieszkań. W zasadzie chyba to ich w ogóle miało nie być. To miała być tylko ściema, taki chwyt marketingowy żeby wygrać wybory.

Gdybym dziś był premierem to już dawno przejął bym od Rosjan śledztwo dotyczące katastrofy w Smoleńsku a wszystkie fakty z nią związane były by już dawno znane. Zresztą ja je znam już od dawna i próbuje wytłumaczyć wszystko rodakom, tylko że nikt mnie słuchać nie chce, jak zwykle. Przecież oczywistym jest że skala katastrofy to wina ministra Klicha, który znał skład delegacji i wydał zgodę by tylu ważnych przedstawicieli instytucji państwowych, wojska i również kościoła znalazło się na pokładzie jednego samolotu w tym samym czasie. A poza tym to że prezydent zginął to również jest wina rządu, bo gdyby nie premier Tusk, nie było by konfliktu na linii prezydent – rząd. Wówczas mój brat mógłby lecieć razem z premierem do Katynia w środę i nie doszło by do katastrofy, bo w ogóle sobotni lot byłby niepotrzebny. A teraz na dodatek rząd rozpowszechnił modę na zachwalanie Rosjan i dziękowanie im za pomoc w pracach nad przyczynami katastrofy. Przez tą nową modę i ja musiałem wmówić ludziom że się zmieniłem a potem musiałem udawać wielkiego przyjaciela zwykłych Rosjan których wręcz nie cierpię.

No niestety, gdybym tylko dziś był premierem. Skończyłbym wówczas z nieudolną polityką rządu i ponownie wprowadzałbym swój PiSowski autorytaryzm. Gdyby przedtem Platforma dała mi w spokoju pracować to dopiero rok temu skończyła by się moja pierwsza kadencja. Pierwsza ale nie ostatnia. Bo ludzie na pewno zrozumieliby że byłem najlepszy i wybrali by mnie na kolejną. I nigdy nie przyjmę do wiadomości że gdybym wtedy potrafił rządzić to dziś nadal byłbym premierem…

1 komentarz:

  1. Prezes to z gruntu uczciwy i przyzwoity człowiek, niestety dla dobra Polski i Polaków musiał udawać szubrawca i nikczemnika.

    OdpowiedzUsuń