Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

sobota, 15 listopada 2014

Red card

Hasło wyborcze - krótkie, zwięzłe i nie na temat
Startuje okres wyborczy 2014/15 – jutro pierwsze stracie. PiS po raz kolejny będzie podejmował próbę powrotu do gry, w której od 2007 jest wiecznie drugi. Sondaże nie napawają ich nadzieją na powodzenie tej misji. I mimo, że ostateczny wynik jest jeszcze nieznany, to ewentualne kozły ofiarne już są. Sami zgłosili się do tej roli.

Od wyjścia na jaw afery zwanej madrycką, Kaczyńskiemu starczyło czasu by wywalić z partii trójkę bohaterów, ale czasu na odlepienie ich metki od logo swojej partii czasu było zdecydowanie za mało. Cała ta trójca, w szczególności Hofman tak mocno zostali skojarzeni z tą partią, że oderwanie ich w świadomości obywateli będzie również wymagać czasu. Zdaje sobie z tego sprawę prezes, dlatego nakazał pozostałym, by w każdym wywiadzie i wypowiedzi podkreślali, że byli już posłowie zostali ukarani surowo i natychmiastowo. Reszta pozostaje przemilczana.

Niemniej konkurenci dbają o to by wyczyny ex pisiorów zajmowały możliwie najwięcej czasu antenowego w dziennikach i programach telewizyjnych. Jest to oczywiste, bo czemu nie zwalczać konkurenta skoro ten sam się podkłada. Ale cała ta sytuacja to także doskonała zasłona dymna dla pozostałych partii zasiadających w parlamencie, do zminimalizowania konieczności wyjaśniania własnych wybryków – politycznie i sondażowo niekorzystnych.

Afera taśmowa nie wzbudza już takich emocji, o Rywingate praktycznie już się nie pamięta. A malwersacje przy zaliczkach na podróże są świeże, więc można by powiedzieć, że jako kontrargument w kampanii, mają większą siłę przebicia. Z tego powodu, Kaczyński jest teraz w mocnej defensywie. Nie może on użyć dotychczas stosowanych zagrań ponieważ od razu przypomniano by mu, która partia na chwilę obecną jest na mocno cenzurowanym.

Próba powoływania się na „wątpliwe prawnie” działania innych partii naraziłoby na potężny szwank i tak już mocno nadszarpnięty wizerunek PiS. Pojawiły by się od razu wypowiedzi, podkreślające że PiS nie ma prawa wytykać czegokolwiek innym skoro sam trzymał w szeregach wyłudzaczy. Kolejnym etapem byłyby sugestie, że skoro PiS nie widzi belki w swoim oku, to może cała szopka z wyrzuceniem posłów była grą na pokaz, aby nikt nie zarzucił PiS bierności w działaniu. To w oczywisty sposób prowadziłoby do wniosku, że prezesowi nie przeszkadzają grube przekręty, interesuje go tylko wizerunek partii. W końcu konkluzja prowadziłaby do stwierdzenia, że w PiS miejsce dla oszustów jest, byle by ich oszustwa nie wychodziły na jaw.

PiS może jutro doznać czegoś na kształt syndromu czerwonej kartki. Posłowie zagrali nieczysto, więc zostali wyrzuceni. I choć są to kary indywidualne to konsekwencje ponosi cała drużyna, która teraz musi grać w osłabieniu. A w jutrzejszym meczu wyborczym, to osłabienie może okazać się kluczowe, zwłaszcza że rywale nacierają dość mocno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz