Szukaj na tym blogu

Powered By Blogger

środa, 14 lipca 2010

Wrócił PiS, ten prawdziwy


No i stało się. Skończyła się kampania i razem z nią skończył się malowany PiS. Wróciło stare, niekoniecznie dobre. Mnie osobiście taka sytuacja wcale nie zaskoczyła bo wielokrotnie podkreślałem co myślę o przemianie jaka dokonała się w prezesie Kaczyńskim po 10 kwietnia. I zgodnie z moimi przewidywaniami przemiana ta spowodowana była koniecznością walki o urząd prezydenta i nie miała nic wspólnego z traumatycznymi przeżyciami prezesa. W tej chwili nie ma potrzeby aby prezes dalej udawał ugładzonego i znów może zachowywać się tak jak lubi.

Dziś w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” oskarżył Radosława Sikorskiego oraz cały rząd o to że katastrofa to wynik „zbrodniczej polityki” rządu Tuska. Wina miała by polegać na tym że nie zdecydowali się oni na zakup nowych samolotów. Sikorski przypomniał, że jako minister obrony narodowej rozpisał przetarg na zakup nowych maszyn (jeszcze w rządzie Marcinkiewicza), który został następnie odrzucony przez jego następcę Aleksandra Szczygłę. Następnie oskarżył premiera Tuska o celowe opóźnianie autokaru którym jechał z Witebska aby premier mógł na miejscu pojawić się pierwszy ponieważ, zdaniem Kaczyńskiego, premierowi bardzo zależało aby pokazać się na miejscu katastrofy. Swój wywiad prezes kończy stwierdzeniem w którym ponownie podkreśla, że polski rząd odpowiada za katastrofę w Smoleńsku.

Ta skandaliczna wypowiedź idealnie wpasowuje się w styl jaki dzień wcześniej zapoczątkował w „Kropce nad i” poseł Joachim Brudziński, który jak niemal każdy poseł PiS, łgarstwo ma wpisane w metrykach. Po pierwsze, ciało prezydenta nie leżało na czarnej folii w błocie lecz na noszach, po drugie nie znajdowało się odsłonięte na deszczu bo żaden deszcz w ogóle nie padał. Po trzecie, w jakiej trumnie jak nie rosyjskiej miało znajdować się ciało prezydenta na kilka godzin po katastrofie? W ogóle wypowiedzią o „ruskiej trumnie” poseł Brudziński skompromitował się już kompletnie. Ciało prezydenta, ze względu na okoliczności i miejsce zdarzenia początkowo faktycznie zostało złożone do „ruskiej trumny” i w takiej wróciło do kraju. Trumna była koloru ciemno wiśniowego, niemal czarnego. Następnie ciało zostało przełożone do innej, nieco mniejszej trumny, o jasno-brązowym kolorze, która pochodziła z Włoch. Była to specjalnie wykonana trumna, ocynkowana od wewnątrz co zapobiegało nasiąkaniu trumny krwią. Ciało prezydenta wymagało umieszczenia w trumnie tego typu ponieważ po katastrofie również było w złym stanie (ciało Lecha Kaczyńskiego miało oderwaną rękę). Zarzut że trumna była rosyjska jest absurdalny i głupi, oparty na urojeniach jakie Jarosław Kaczyński żywi wobec Rosjan i jakie zaszczepił wszystkim członkom swojej partii. Ale to nie koniec. Po czwarte, na miejsce katastrofy można było dostać się tylko jednym wejściem, więc niemożliwe było aby premier wraz ze swoimi pracownikami mogli „spieprzać” drugim aby przypadkiem nie wpaść na wchodzącego „Kaczora”. I wreszcie po piąte, premier proponował prezesowi Kaczyńskiemu wspólną podróż do Smoleńska z której prezes PiS nie skorzystał. Skąd więc w głowie Brudzińskiego narodził się pomysł o jakimś wyścigu premiera z Kaczyńskim, nie wiem i nie chce wiedzieć.

Burza wokół Smoleńska za sprawą Jarosława Kaczyńskiego i Joachima Brudzińskiego zdominowała dziś informacje we wszystkich dziennikach i programach informacyjnych ale to nie był koniec dowodów na to, że PiSowi znudziło się już udawanie partii spokojnej. Swoje trzy grosze dorzuciła również Beata Kempa podczas posiedzenia komisji hazardowej. Oskarżyła przewodniczącego Sekułę o nadużywanie władzy, a wstępne sprawozdanie przedstawione komisji nazwała skandalicznym a następnie zaproponowała aby ten „manifest polityczny” posłowie PO poczytali sobie na własnych imprezach. Na koniec zasugerowała że raport został napisanyprzez bliżej nieznanego jegomościa a nie przez przewodniczącego i zażądała odpowiedzi, na piśmie, kto jest odpowiedzialny za jego przygotowanie. Przez wszystko oczywiście przebijały się emocje szanownej pani poseł która nie potrafiła się opanować i wykrzyczała że ona się pod czymś taki nie podpisze.

Ten nagły zwrot i powrót do starej metody uprawiania polityki to nie jest przypadek. PiS nie potrafi pogodzić się z czwartą z rzędu porażką w wyborach i musi swoje niezadowolenie i rozgoryczenie odreagować. Przez cały czas kampanii wmawiali oni Polakom że zaszła w nich zmiana na lepsze i że już będą grzeczni. I mimo że wielokrotnie na pewno mieli ochotę wybuchnąć złością i rzucić kilka obelg, wyzwisk, fałszywych oskarżeń i kłamstw pod adresem rządu i nie tylko, to w ramach przyjętej strategii musieli siedzieć cicho. Dziś już wiedzą że polityka nakładania maski nie przyniosła rezultatu a gromadzone w nich przez cały ten czas emocje musiały eksplodować prędzej czy później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz